Przełowienie, eutrofizacja czy rosnące zanieczyszczenie m.in. plastikiem to tylko niektóre „choroby” męczące Bałtyk. Konsekwencje ich „nieleczenia” to problem nie tylko Pomorza, ale całego kraju i jego mieszkańców. Na szczęście nie jest za późno, aby temu przeciwdziałać. Potrzebujemy pilnego wprowadzenia zmian systemowych, które ochronią Morze Bałtyckie.
Fundacja WWF Polska startuje z cyklem debat, z udziałem kandydatek i kandydatów do Parlamentu w jesiennych wyborach. Spotkania mają za zadanie przybliżyć lokalnej opinii publicznej sposoby polityków na rozwiązanie najważniejszych problemów ekologicznych związanych z Bałtykiem i Pomorzem.
Debata na ten temat odbędzie się w Kołobrzegu 18 września 2019 r. w godzinach 10.00 – 12.30, w Hotelu Diva Spa w Kołobrzegu. Wstęp na nią jest wolny.
Bałtyk na skraju wycieńczenia – dlaczego?
Bałtyk zamiera
Morze Bałtyckie aż w 97 proc. dotknięte jest problemem przeżyźnienia wód (eutrofizacją). Do tego zjawiska dochodzi, gdy w wodzie jest zbyt dużo tzw. biogennych substancji odżywczych (związków azotu i fosforu). Trafiają one do Bałtyku m.in. w wyniku działalności rolniczej (np. ze zbyt dużej ilości nawozów stosowanych na polach oraz z nieodpowiednio przechowywanych odchodów zwierząt), ze ścieków komunalnych i przemysłowych oraz z depozycji atmosferycznej. Zbyt duże ilości substancji biogennych w wodzie tworzą idealne warunki do zakwitów glonów i sinic, które przyczyniają się do powiększania się przydennych pustyń tlenowych (martwych stref), gdzie zamiera podwodne życie. Powierzchnia martwych stref wynosi już ok. 17 proc. Do negatywnych skutków eutrofizacji zaliczamy również zamykanie kąpielisk morskich ze względu na toksyczność niektórych z gatunków sinic oraz niekorzystne warunki dla rozmnażania się ryb.
Bałtyk – jedno z najbardziej zanieczyszczonych mórz na świecie
Odpady plastikowe stanowią ok. 60-80% wszystkich odpadów w środowisku morskim. Plastik, który trafia do mórz i oceanów, pochodzi z czterech źródeł: z niedostatecznie oczyszczonych ścieków zawierających mikrocząstki plastiku z kosmetyków, detergentów czy włókien z ubrań, które wpływają do morza rzekami; z makroodpadów (czyli na przykład z zagubionych sieci rybackich zawierających plastik), ze śmieci pochodzących ze statków i instalacji przemysłowych znajdujących się na morzu. Mikrocząstki plastiku są wchłaniane przez zooplankton i spożywane przez mniejsze ryby, te są pokarmem większych drapieżników, a one są z kolei konsumowane przez ludzi. Tak mikrocząstki plastiku trafiają do organizmu ludzkiego i mogą powodować zaburzenia hormonalne i szereg innych problemów zdrowotnych.
Istotnym problemem środowiskowym są zagubione sieci rybackie, tzw. sieci widma. Zalegając w morzu przez lata, rozkładają się na mikrocząstki plastiku. Zawieszone w toni wodnej nadal łowią ryby, mogą się w nie również przyławiać ssaki i ptaki morskie. W latach 2005-2008 statki pochodzące z krajów UE co roku raportowały zagubienie od 5,5 tys. do 10 tys. sztuk sieci służących do połowów ryb, a nie wszystkie takie przypadki są raportowane. Aby przeciwdziałać problemowi sieci widm, konieczne jest wdrożenie systemowych rozwiązań na wielu płaszczyznach, obejmujących działania prewencyjne (np. usprawnienie procesu znakowania sieci rybackich oraz raportowania ich utracenia w morzu), praktyczne akcje wyszukiwania i wyławiania sieci z morza, jak również kwestie związane z recyklingiem i utylizacją tego typu odpadów.
Wstrzymane połowy. Od dorsza się zaczęło…
Komisja Europejska wprowadziła w lipcu zakaz połowów, kluczowego dla polskiego rybołówstwa, wschodniego stada bałtyckiego dorsza. Międzynarodowa Rada Badań Morza (ICES) wskazała,
że połowy ryb z tego stada powinny w 2020 roku wynosić zero ton. Zakończenie nadmiernych połowów i zapewnienie zrównoważonego rybołówstwa są kluczowe dla odpowiedzialnego rozwoju Pomorza. Problem przełowienia należy jak najszybciej rozwiązać, bowiem spadek ogólnej liczby ryb w morzu ma bezpośrednie przełożenie na rybołówstwo i może doprowadzić do utraty ponad 50 proc. miejsc pracy w tym sektorze do 2050 roku.
Polska powinna być liderem w kwestii zrównoważonych połowów poprzez zabieganie, by corocznie wyznaczane limity połowowe dla stad ryb Morza Bałtyckiego na poziomie UE były zgodne
z rekomendacjami naukowymi (ICES) oraz celami i wymogami obowiązującej Wspólnej Polityki Rybołówstwa. Należy zadbać o efektywną kontrolę jednostek rybackich, wprowadzenie przejrzystych kryteriów przydziału uprawnień do połowów, skuteczne wdrożenie obowiązku tzw. „zakazu odrzutów” na Morzu Bałtyckim czy inwestycje w opracowanie oraz wprowadzenie obowiązku stosowania bardziej selektywnych i przyjaznych środowisku morskiemu narzędzi połowowych, bezpiecznych m.in. dla ssaków i ptaków morskich.
Przyłów
Przypadkowe zaplątanie i śmierć w narzędziach połowowych (tzw. przyłów) uważa się za najpoważniejsze źródło śmiertelności dla populacji morświnów z Bałtyku Właściwego, a także poważne zagrożenie dla fok i ptaków morskich.
Priorytetem ochronnym dla skrajnie zagrożonej populacji bałtyckich morświnów jest redukcja przyłowu niemal do zera. Aby ta populacja mogła przetrwać, nie wolno dopuścić, aby oddziaływanie antropogenicznych czynników powodowało śmiertelność wyższą niż 1-2 osobniki rocznie w całym Bałtyku Właściwym. W tej chwili śmiertelność morświnów odnotowywana tylko w polskich wodach Bałtyku wynosi średnio ponad 4 osobniki w roku, co potwierdza, że stan gatunku podlega systematycznemu pogorszeniu. Coroczny przypadkowy przyłów fok szarych w sieciach oszacowano na około 2180–2380 osobników. Szacunkowe dane wskazują, że rocznie w Morzu Północnym i Bałtyckim tonie od 100 tys. do 200 tys. ptaków wodnych, z czego ogromna większość w Morzu Bałtyckim.
Tłoczny Bałtyk
Bałtyk jest jednym z najbardziej obciążonych żeglugą mórz świata, znajdując się w pierwszej siódemce najbardziej zatłoczonych akwenów, zaraz za wybrzeżem chińskim, czy wschodnim wybrzeżem Indii. Największą grupę jednostek na Bałtyku stanowią duże i przewożące
niebezpieczne substancje tankowce (22% wszystkich pływających jednostek w 2016 roku) oraz frachtowce (48% wszystkich pływających jednostek w 2016 roku). W ciągu ostatnich 10 lat, między 2006 a 2016, liczba tankowców na Morzu Bałtyckim wzrosła prawie o 30 proc., a frachtowców nieco ponad 5 proc.. Zwiększona liczba statków przewożących substancje niebezpieczne oraz rosnąca liczba instalacji przemysłowych powodują, że prawdopodobieństwo rozlewu substancji ropopochodnych nie jest małe.
Więcej informacji: https://www.facebook.com/events/2314348005486850/
Źródło: WWF Polska (ze skrótami redakcji)