23 lub 24 maja kolejny transport z pomocą ruszy na front w Ukrainie. Od początku wojny ze wsparciem jeździ tam Andrzej Staszak z Kołobrzegu. Tym razem będzie wiózł ze sobą nietypowy ładunek. Będą to niepotrzebne już nikomu banery wyborcze. W warunkach wojennych dostaną drugie życie.
Po wyborach plastikowe, odporne na deszcz i wiatr, ciężkie, często o dużej powierzchni jak ten na zdjęciu u góry, banery trafiają na śmietnik. Jednak w trudnych warunkach wojennych mogą jeszcze się na coś przydać. Dlatego reklamy wyborcze z Kołobrzegu pojadą do Ukrainy, na pierwszą linię frontu.
—Taki pomysł wyszedł od prezydent Kołobrzegu, byłem pozytywnie zaskoczony, podzwoniłem trochę do Ukrainy i okazało się, że chcą je, ponieważ tam przydadzą się głównie jako izolacja – mówi w rozmowie z naszym portalem Andrzej Staszak – Banery mają trafić do obwodu donieckiego, do którego jeździmy z pomocą, czyli w okolice Konstantynówki i Krematorska.
Część z nich otrzymają żołnierze w okopach. Będą ich chronić przed deszczem. Posłużą jako prowizoryczne przykrycie, które następnie zostanie zamaskowane ziemią i gałęziami. Inne zostaną zawiezione do zbombardowanych wsi, gdzie ułożone na dziurawych od wybuchów bomb dachach i w oknach będą chronić przed wiatrem i deszczem.
Duży czarny kontener, do którego można wrzucać banery wyborcze, stoi przy cmentarzu komunalnym w Kołobrzegu.