W projekcie budżetu miejskiego na przyszły rok zieje blisko 70-milionowa dziura. – Dochody są niewielkie, a plany ambitne. Stąd ta luka. – tłumaczy skarbnik miasta Grzegorz Czakański. I zaraz dodaje: – Ale ja uważam, że ta luka jest bezpieczna.
Magistrat przedstawił projekt budżetu na przyszły rok. Pierwsi zapoznali się z nim radni Rady Miasta. Dyskusja nad tym najważniejszym dla finansów miasta dokumentem dopiero rusza, by następnie trafić do programu najbliższej sesji Rady.
Deficyt straszy, choć wcale nie jest taki straszny…
Dochody miasta w 2020 roku mają wynieść 282,5 mln zł. Z kolei zaplanowane wydatki mają być o 68,6 mln zł wyższe – miasto, żeby je wszystkie pokryć, będzie potrzebowało 351,1 mln zł.
– Przestrach budzi fakt, że budżet ma prawie 70 milionów złotych deficytu. Dochody są niewielkie, a plany ambitne. Stąd ta luka. – tłumaczy skarbnik miasta Grzegorz Czakański. I zaraz dodaje: – Ale ja uważam, że ta luka jest bezpieczna dlatego, że mamy nadwyżkę z lat ubiegłych. Po to oszczędzaliśmy przez tyle lat, żeby teraz móc tego typu zdarzenie złagodzić. Mało tego, sądzimy również że będą do budżetu dopływać jeszcze dotacje na różnego rodzaju zadania. Niektóre zadania inwestycyjne po stronie wydatków są zaplanowane w pełnej wysokości, a nie wiemy jeszcze, jakie będą refundacje lub zaliczki na ich realizację w przyszłym roku. Część zadań jest zaplanowanych z zamiarem, że będziemy dopiero występować o środki, czyli ich realizacja jest uzależniona od tego, czy dostaniemy na nie pieniądze z zewnątrz.
O deficycie mówiła też podczas dzisiejszego spotkania poświęconego budżetowi prezydent Kołobrzegu, Anna Mieczkowska.
-Planowany deficyt na początku roku 2019 wynosił 31 milionów złotych, jednakże wszystko wskazuje na to, że zakończymy rok bez konieczności zaciągania kredytu, a może nawet zakończymy go nadwyżką budżetową. – mówi Anna Mieczkowska. – Dzieje się tak dlatego, że duża część środków wpływa do budżetu miasta dopiero w trakcie roku i nie można ich zaplanować wcześniej.
Opozycja: „rekordowy deficyt” i „budżet bez wizji”
-Spodziewałem się takiego budżetu. – przyznaje Maciej Bejnarowicz, lider klubu PiS. – To, czego mi brakuje najbardziej to takiej klarownej, jasnej wizji miasta. – mówi radny podając za przykład konieczne jego zdaniem połączenie miasta z gminą wiejską. I dodaje: – To, co mogę dziś powiedzieć to, że miasto powinno w sposób bardziej zdecydowany egzekwować pewne dochody i poszukiwać nowych, bo tu uważam wciąż jest potencjał. Tymczasem pewien poziom dochodów jest utrzymany na poziomie ubiegłego budżetu. Nie widzimy więc ich wzrostu.
-Pierwsze co rzuca się w oczy to rekordowy deficyt. O ile ten deficyt przy nadwyżce budżetowej z zeszłego roku może dotykać inwestycji, to jeszcze jestem w stanie to zrozumieć. – mówi Jacek Woźniak, lider klubu Obywatelski Kołobrzeg. – Ale chyba po raz pierwszy wydatki bieżące o 12 milionów są wyższe od dochodów bieżących, co moim zdaniem Regionalna Izba Obrachunkowa powinna na dzień dobry zakwestionować. Co do zasady jest tak, że wydatki bieżące powinny się bilansować z dochodami bieżącymi.
Wydatki miasta rosną, bo rosną koszty
Co o wpływa na wysokość tego deficytu planowanego w roku 2020? M.in. wzrost wynagrodzeń (na przykład pensje nauczycieli są rekompensowane przez subwencję oświatową jedynie w 60%- pozostałą część trzeba dołożyć z budżetu miasta), wzrost cen energii elektrycznej i materiałów. Mniejsze będą dochody miasta z PIT
– Wydatki na pomoc społeczną czy na przykład na prowadzenie Urzędu Stanu Cywilnego są niedoszacowane. – tłumaczą miejscy urzędnicy. – Na obsługę tych działań wydajemy więcej środków niż później otrzymujemy w ramamch dotacji z budżetu państwa na ich sfinansowanie.