Sprawa odzyskania przez miasto choćby części terenów oddanych w 1965 r. harcerzom w tzw. trwały zarząd, tuła się między Urzędem Miasta, Samorządowym Kolegium Odwoławczym a szczecińskim oddziałem ZHP i nic nie wskazuje, że szybko znajdzie finał.
Pierwszy raz o tym, że miasto chce odzyskać tereny między ulicą Solną a Szyprów pisaliśmy w październiku 2020 r. Wtedy prezydent Kołobrzegu i harcerze mówili jednym głosem, że teren wzdłuż torów kolejowych z zabytkową Redutą Solną (na zdj.) powinien wrócić do miasta, który zajmie się odrestaurowaniem zabytku. Tym bardziej, że miasto nie zostawiało harcerzy z pustymi rękami – hufiec otrzymałby budynek przy Frankowskiego, miasto obiecało też finansowo wesprzeć jego działalność.
Dość nieoczekiwanie jednak harcerze kilka tygodni później zmienili zdanie o 180 stopni i od tamtej pory stoją twardo na stanowisku, że nie oddadzą nic, choć miasto po drodze obniżyło swoje oczekiwania i teraz chce odzyskać jedynie tereny, na których harcerze nie prowadzą swojej statutowej działalności, a jedynie zarabiają.
A są to: działka z obiektem dzierżawionym pod prywatną smażalnię ryb, hangar, który harcerze wydzierżawią Miejskiemu Ośrodkowi Sportu i Rekreacji (a więc pośrednio samemu miastu!) oraz teren, na którym dziś znajduje się fragment większego parkingu przy ul. Bałtyckiej. Trudno dostrzec tu działalność statutową harcerzy, a taki był warunek przekazania im tego terenu w zarząd.
Sprawa kolejny raz trafiła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Dziś spytaliśmy w magistracie czy zapadła już jakaś wiążąca decyzja w tej sprawie.
-SKO nakazało nam przeprowadzenie tak zwanej rozprawy administracyjnej i dopiero po tym wyda decyzję – mówi Michał Kujaczyński, rzecznik Urzędu Miasta, który przyznaje, że trudno nawet w przybliżeniu podać datę rozstrzygnięcia sporu, który ciągnie się już od blisko dwóch lat.