Pożar traw przy ulicy Diamentowej w Kołobrzegu czy w Rymaniu i Charzynie, to tylko niektóre przykłady pożarów, z którymi w ostatnich dniach musieli walczyć strażacy z Kołobrzegu i powiatu kołobrzeskiego. Niestety, część z nich jest wzniecana przez ludzi.
Fot. Ochotnicza Straż Pożarna w Starym Borku.
Wypalanie łąk, pastwisk, ugorów i trzcinowisk jest praktyką niebezpieczną dla życia, zdrowia i mienia, zakazaną, a także nieuzasadnioną agrotechnicznie. Podczas pożaru zniszczona zostaje warstwa życiodajnej próchnicy, giną zwierzęta oraz mikroorganizmy odpowiadające za równowagę biologiczną. Po pożarze gleba staje się jałowa i potrzebuje dużo czasu na regenerację. Zdarza się również, że ogień rozprzestrzenia się w tak niekontrolowany sposób, że zagraża życiu i zdrowiu, dociera do lasów, a także zabudowań gospodarczych, powodując dodatkowe, dotkliwe straty.
– Wypalania traw zakazują przepisy ustaw o ochronie przyrody i o lasach, a kodeks wykroczeń przewiduje za to karę nagany, aresztu lub grzywny, której wysokość może wynieść 5-20 tys. zł – informuje Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa – Co więcej, jeśli w wyniku podpalenia dojdzie do pożaru, który sprowadzi zagrożenie na wiele osób albo zniszczenia mienia dużych rozmiarów, sprawca podlega karze pozbawienia wolności nawet do 10 lat.