Grupa taksówkarzy zwróciła się do Rady Miasta z postulatami. Tym razem nie chodzi o podwyższenie opłaty za tzw. trzaśnięcie drzwiami, jak to miało miejsce ostatnio. W środę ma się nimi zająć miejska komisja komunalna.
Taksówkarze w swoim piśmie postulują m.in. o wydłużenie postoju przy ul. Kolejowej. Dziś miejsce, gdzie mogą zaparkować taksówki czekające na klientów, ma 80 metrów długości. Ich zdaniem jest to stanowczo za mało. Postój powinien, zdaniem prywatnych przewoźników, wyglądać tak jak w latach 80. i 90.
Zgłaszają też problem z dostępem do toalet. Dziś korzystając z WC na dworcu kolejowym, muszą za każdym razem płacić 4 zł.
Taksówkarze chcą też przywrócenia postoju przy ul. Mickiewicza i ul. Starynowskiej. „Największe osiedle, tak zwana sypialnia Kołobrzegu nie ma postoju Taxi.” – piszą w swoim piśmie, argumentując potrzebę utworzenia takiego miejsca przy ul. Starynowskiej.
Zwracają też uwagę, że w strefie uzdrowiskowej pod znakami zakazu zatrzymywania się, powinna się pojawić tabliczka „Nie dotyczy Taxi” zezwalająca na postój przynajmniej do 5 minut. „Klienci w naszym mieście poza sezonem to ludzie schorowani i potrzebują, by taksówka podjechała jak najbliżej.” – argumentują.
A ja bym chciał Ubera w Kołobrzegu.
Przynajmniej nikt z pod Dworca PKP nie woził by mnie na Lemborskie przez Uzdrowisko, a niestety to powszechna praktyka. Jak tylko myślą, że turysta to zaczyna się „zwiedzanie” Kołobrzegu. Zapomnij o najkrótszej drodze.
Jak jesteś gamoń, to dajesz się wozić.
A jak turysta nie zna Kołobrzegu to „zajety” złodziej wykorzystuje okazję.
Czasem „zajęty” nie włącza też licznika.
Dlatego Uber jest fajny. Znamy cenę zanim wsiądziemy do samochodu.
Pytanie: dlaczego „zajęty” taksówkarz nie lubi Ubera?
Odp: Bo Uber nie grabi klientów,
choć zajęty pewnie znajdzie pełno innych wymówek … a to koszty, ato brak licencji … a tak naprawdę chodzi o łupienie klientów przez „zajętych”