Komisja Europejska chce dalszego ograniczenia połowu dorsza na tzw. stadzie wschodnim Bałtyku w 2018 roku. Jeżeli propozycja KE wejdzie w życie restrykcje mogą dotknąć większość polskie floty rybackiej. W Kołobrzegu jest to ok. 40 kutrów z 64 wszystkich jednostek zarejestrowanych w kołobrzeskim porcie.
KE zaproponowała, by w przyszłym roku rybacy mogli wyłowić ze wschodniego stada dorsza 22 tys. 275 ton tych ryb, czyli o 28 proc. mniej niż w poprzednim roku. Powód? Dorsz wciąż ma się nie najlepiej. Wprawdzie jest go zauważalnie więcej, ale jego masa mięsna nie przyrasta tak szybko jak powinna. Rybacy z którymi rozmawialiśmy mówią też o dziwnym zachowaniu dorsza, który nie poluje już tak aktywnie jak kiedyś na szproty, które są jego naturalnym pożywieniem.
Co oznaczają kolejne ograniczenia w połowie dorsza? Kłopoty będą mieć głównie małe łódki, do 15 metrów, które żyją z połowów tej ryby. Być może w zamian dostaną większe limity na połów ryb pelagicznych (śledź, szprot). KE już zaproponowała, żeby kwota dla centralnego stada została zwiększona o 25 proc. Ale kłopot w tym, że ich łódki nie są dostosowane do ich połowu. Koszt przerobienia takiego kutra to wydatek ponad 25o tys. złotych na które większości nie stać. Szansą mogłyby być rekompensaty za czasowe zawieszenie połowów.
Ostateczne decyzje w sprawie kwot podejmą ministrowie państw unijnych odpowiedzialni za rybołówstwo. Debata w tej sprawie przewidziana jest na jesień.