Jeżeli epidemia potrwałaby do końca czerwca, kasa miasta może zubożeć nawet o ok. 23 mln zł. Mniejsze będą dochody w porównaniu do planów z początku roku. Jednocześnie miasto będzie musiało dołożyć do funkcjonowania miejskich spółek kilka milionów złotych.
– Takie szacunkowe obliczenia mamy – przyznała Anna Mieczkowska, prezydent Kołobrzegu podczas wideokonferencji z dziennikarzami, zaznaczając jednak, że dziś jest za wcześnie, by precyzyjnie wyliczyć koszty epidemii koronawirusa – Mamy na uwadze między innymi sytuację wynikającą z ograniczenia podczas epidemii działalności naszych spółek i już wiemy, że będziemy musieli do nich dopłacać.
Najmocniej skutki epidemii odczuwa Komunikacja Miejska. Miejski przewoźnik nie zarabia teraz m.in. na strefach płatnego parkowania, które zostały zawieszone. Spadła też sprzedaż biletów za przejazdy autobusami. Ale niższe wpływy notują też pozostałe spółki – Miejski Zakład Zieleni, Dróg i Ochrony Środowiska nie wywozi śmieci z zamkniętych teraz hoteli. To oznacza spadek obrotów Zieleni Miejskiej o ok. 20 procent. Sygnały o spadku sprzedaży ciepła płyną z Miejskiej Energetyki Cieplnej, która już i tak ma niższe wpływy z powodu wyjątkowo ciepłej zimy. Wsparcia będzie potrzebował na pewno też Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, którego obiekty stoją zamknięte i nie zarabiają.
To nie jedyne koszty epidemii. Miasto traci na opłacie uzdrowiskowej, która, co oczywiste, z powodu braku turystów nie wpływa na konto urzędu. A jest to kwota niebagatelna. Rok temu tylko w marcu i kwietniu z opłaty uzdrowiskowej uzbierało się ok. 2,1 mln zł.
Mniejsze są też wpływy z podatku od nieruchomości, dzierżaw miejskich lokali, opłaty targowej. O ok. 20% spadły wpływy do miejskiej kasy z tytułu udziału samorządu w podatku dochodowym od osób prawnych i osób fizycznych (PIT i CIT).
jak o strefy parkowania zawieszone od 18 maja juz dzialają i to z podwojną stawka wiec nie opowiadajcie bajek