Właściciel zabytkowej baszty lontowej (prochowej) chce ją sprzedać miastu za 650 tys. zł, czyli mniej więcej za tyle za ile w 2012 roku kupił ją od Polskiego Towarzystwa Turystyczno – Krajobrazowego.
Specjalny zespół miejskich urzędników i radnych spotkał się dziś w sali konferencyjnej urzędu miasta, by zaopiniować pismo Rafała Kolikowa, właściciela baszty lontowej, który po raz kolejny zwrócił się do miasta z propozycją odkupienia od niego zabytku.
Wcześniej członkowie zespołu odwiedzili obiekt, obejrzeli go od wewnątrz, i jak przyznali, wygląda on w środku lepiej, niż można by sądzić po jego zewnętrznym wyglądzie. A ten nie jest najlepszy. Przypomnijmy, że pilnego remontu potrzebują fundamenty, należy wykonać też odprowadzenie wody deszczowej do kanalizacji.
Ostatni kompleksowy remont baszta przeszła w latach 60-tych. W tej chwili jest zamknięta i wystawiona na sprzedaż za 799 tys. zł. Na rynku komercyjnym jednak jak dotąd nie udało znaleźć się kupca.
Urzędnicy (m.in. z wydziału architektury, komunalnego, nieruchomości oraz konserwatorka zabytków) zgodzili się, że miasto powinno odkupić basztę, bo tylko w ten sposób można ją uratować. Pytanie tylko za ile kupić podupadający, zabytkowy obiekt. 650 tys. zł, to cena, za którą właściciel kupił basztę w 2012r. (plus koszty przekształcenia prawa użytkowania wieczystego we własność). Pytanie ile jest ona warta dziś i czy cenę da się tak prosto wyliczyć.
– Trzeba się mocno pochylić nad wartością tej nieruchomości. Od kilku lat jest ona w ofercie sprzedaży. Jeżeli cena zostałaby obniżona do takiego poziomu, że znajdzie się w końcu kupiec, to poznalibyśmy cenę rynkową, a miasto i tak będzie miało wtedy prawo pierwokupu. – mówił naczelnik wydziału nieruchomości, Damian Kunz. – Drugi sposób to wycena rzeczoznawcy, która będzie podstawą do negocjacji.
Tak. I co dalej?
Nawet jeżeli miasto kupi basztę, będzie musiało znaleźć jeszcze pieniądze na jej renowację. Dziś nie ma źródeł dofinansowania, z których można by było ubiegać się o wystarczająco wysokie kwoty, które pokryłyby koszt remontu. Nie wiadomo też, co tak naprawdę mogłoby później powstać w baszcie.
– Największy problem to to, że obiekt jest tak trudno dostępny komunikacyjnie (wąska i stroma klatka schodowa, która uniemożliwia np. dostosowanie budynku do potrzeb osób niepełnosprawnych – dop. red.). Można by było tam zrobić piękną galerię, widzę ogromne możliwości, ale ten problem komunikacyjny jest duży. W tej chwili tak naprawdę ograniczamy się do poziomu zero. – mówiła Ewa Pełechata, sekretarz miasta.
Ostatecznie urzędnicy i radni zgodzili się, że zarekomendują prezydent Kołobrzegu kupno baszty (bez podania kwoty, którą miasto miałoby zapłacić). Jeżeli Anna Mieczkowska podejmie decyzję o kupnie zabytku, będzie musiała ją jeszcze zatwierdzić Rada Miasta.
Baszta lontowa (prochowa) zbudowana została w XIV w. jako część gotyckich fortyfikacji Kołobrzegu. Przetrwała liczne wojny oraz przebudowę i likwidację twierdzy Przez lata mieścił się tam między innymi dom noclegowy, lokal gastronomiczny czy w końcu kołobrzeski oddział PTTK.
Niech miasto kupi basztę. O zabytki miasta trzeba dbać, jestem na kierunku turystycznym w ZSE-H Ekonom i jest to atrakcja turystyczna Kołobrzegu. Turyści lubią oglądać tak zwłaszcza stare zabytki, sam bardzo lubię je oglądać i poznawać ich historię. A pieniądze przecież chyba można pozyskać z unii europejskiej i Państwo też daje na renowację zabytków.
Zabytki niszczejące, o które z różnych powodów nie dba właściciel powinny podlegać nacjonalizacji. Można Oczywiście sprawy początkowo próbować załatwiać polubownie. W tym przypadku widać, że obecny właściciel nie stawia kosmicznych wymagań. Odkupić remontować i dbać o dobro kultury.
A na marginesie, nie każdy budynek musi być dostępny dla niepełnosprawnych. Nie zawsze jest to możliwe i trzeba się z tym pogodzić.
Kupić. Tylko za rozsądną cenę
w 1990r. Miasto przekazało w użytkowanie wieczyste na 30 lat basztę PTTK na cele statutowe za 13mln STARYCH =1.300zł. W 2012r. PTTK sprzedało prywatnej osobie to użytkowanie wieczyste za ponad 500tys. a Miasto … nie zauważyło. Teraz obiekt niszczeje co było oczywiste w 2012r. bo co by tam miało być komercyjnego skoro obiekt jest z XIV wieku i ma charakter wybitnie muzealny! A teraz z budżetu Miasta ma być „sponsorowany” prywatny właściciel, a pośrednio PTTK? A czy umowa z 2012r. jest zgodna z prawem i umową z 1990r.? Może jest nieważna i obiekt powinien wrócić do Miasta co najwyżej za 1300zł, a prywatny właściciel niech się spiera z PTTK. Albo Starostwo powinno go wywłaszczyć na cele Muzeum Oręża, bo co w tej zabytkowej baszcie może zrobić Miasto co by nie zniszczyło jej zabytkowego, XIV wiecznego charakteru! Są w Kołobrzegu chyba 3 tak stare budynki i dziwne że jeden z nich od 30 lat zamiast być przekazany do Muzeum to krąży po właścicielach i niszczeje.