Państwa członkowskie porozumiały się sprawie limitów połowów ryb na Morzu Bałtyckim. Polska nie poparła porozumienia, wskazując na potrzebę ochrony stad i apelowała o gwarancje finansowe dla polskich rybaków.
Fot. Marek Augustyniak.
Ministrowie rolnictwa UE zdecydowali, że w 2021 roku nadal będzie obowiązywał zakaz połowu dorsza we wschodniej części Bałtyku. Przyłów tego gatunku (ryby schwytane przy okazji połowów innych gatunków) został ograniczony o 70 procent – do ok. 600 ton. Połowy dorsza będą nadal możliwe w zachodniej części akwenu.
Jednocześnie zapadła decyzja o ograniczeniu połowów śledzi na Bałtyku. Zwiększono za to nieznacznie kwoty połowowe gładzicy, szprota i łososia.
Z informacji PAP wynika, że w trakcie rozmów ministerialnych w Luksemburgu Polska podkreślała, że z uwagi na pogarszającą się sytuację biologiczną w Bałtyku niezbędna jest ochrona bałtyckich gatunków ryb i zaapelowała do Komisji Europejskiej o gwarancje finansowe dla polskich rybaków. Ostatecznie rozporządzenie ustalające kwoty połowowe na Morzu Bałtyckim zostało przyjęte większością przy braku poparcia Polski.
WWF: Ograniczenie połowów to za mało
Według naukowców ilość dorsza atlantyckiego o wielkości handlowej (powyżej 35 cm) jest na najniższym poziomie od lat 50.
–Nawet jeśli połowy na wschodnim bałtyckim dorszu zostałyby kompletnie wstrzymane, stado nie odtworzy się przez lata. – czytamy w komunikacie fundacji WWF – Samo zaprzestanie połowów to za mało, niezbędne są działania w celu ratowania jego siedlisk, bazy pokarmowej i miejsc dogodnych do rozmnażania. Ustanawianie limitów połowowych odgrywa niewielką, acz ważną rolę w tym procesie. Ministrowie ds. rybołówstwa UE muszą brać pod uwagę w swoich decyzjach zarówno względy środowiskowe, jak i te dotyczące zmiany klimatu, a także znacząco wzmocnić kontrolę rybołówstwa, aby zapewnić, że obowiązujące prawo i zasady są respektowane.