Brak krzyża na wizerunku katedry, której zarys został umieszczony na grafice reklamującej Kołobrzeską Kartę Mieszkańca stał się argumentem do wytoczenia naprawdę ciężkich dział. „Czy Kołobrzeg jest miastem bez Boga?”, „Czy to kpiny z naszych wartości?” – pyta w swoim artykule na portalu kolobrzegwiary.pl Piotr Kanicki. I wyraźnie zaniepokojony dopytuje: czy prezydent miasta „wstydzi się symbolu chrześcijaństwa?”, „Czyżby obecność krzyża władzom miasta przeszkadzała?”.
Na ścianie urzędu miasta zawisł duży baner reklamujący społeczny program, jakim jest Kołobrzeska Karta Mieszkańca. Widoczna na nim grafika znana jest przynajmniej od pół roku. Widać na niej latarnię morską i katedrę. Na wieży katedry nie ma krzyża. Dla autora tekstu umieszczonego kilka dni temu na portalu kolobrzegwiary.pl jego brak to przyczynek do zastanawiania się, czy „Kołobrzeg jest miastem bez Boga?”. Hmm… Naprawdę? Według hierarchów kościelnych (m.in. według ks. bp. Jerzego Mazura) świat bez Boga jest światem bez nadziei i przyszłości. Naprawdę w Kołobrzegu niczym w filmowym Gotham może być aż tak źle?
Autor w kolejnym tekście zwraca też uwagę, że krzyża nie ma na tej samej grafice umieszczonej na autobusie Komunikacji Miejskiej. Miejscu ze względu na aurę czasami ochlapywanym błotem i brudnym i co tu dużo mówić – dość trywialnym. Czy gdyby więc faktycznie umieszczono tam krzyż, czy wtedy nie pojawiłyby się zarzuty, że to miejsce niegodne „godła chrześcijan”. No i czy czasami nie zarzucono by władzom Kołobrzegu, że reklamują swój ziemski, doczesny program religijnym „drogowskazem wskazującym drogę do nieba”?
Rozumiem zaniepokojenie środowisk katolickich, które uznały, że brak krzyża pozbawił katedrę jej religijnego charakteru i przez to jej wizerunek jest niepełny. Rozumiem też, że władze miasta miały prawo potraktować katedrę w tym kontekście jako obiekt zabytkowy, charakterystyczny dla architektonicznego pejzażu całego, wieloreligijnego miasta. Lub, co równie prawdopodobne, po prostu ktoś, gdzieś zapomniał dodać symbol krzyża. Nie rozumiem natomiast dlaczego od razu do świadomości publicznej wprowadzana jest narracja antagonizująca kołobrzeżan, po co stawiać od razu tak fundamentalne pytania i poddawać w wątpliwość czyjąś wiarę (co uważam akurat za bezpardonową ingerencję w intymną strefę sacrum).
Chciałabym żyć w mieście, w którym rozmawia się o różnych sprawach bez tego nadętego światopoglądowo-politycznego ciśnienia. W mieście, w którym sprawom nie nadaje się od razu charakteru ostatecznego i o których nie mówi się i nie pisze z perspektywy wojennych okopów. Zamiast bić na alarm może wystarczyłaby rozmowa, by dowiedzieć się, że to żaden atak na wiarę. Tymczasem z powodu „haniebnego potraktowania wizerunku bazyliki na banerze wywieszonym na ścianie Urzędu Miasta” stowarzyszenia i grupy parafialne zgromadzone przy kołobrzeskich kościołach mają zamiar protestować…
Monika Makoś
Zwroty wzięte w cudzysłów są cytatami z artykułów dot. braku krzyża na grafice reklamującej KKM umieszczonych na kolobrzegwiary.pl.