Dziś 24 listopada, został więc równo miesiąc do Wigilii. Macie już wszystkie prezenty? Nie? To czytajcie uważnie – podpowiadamy co kupić pod gwiazdkę i jak uniknąć prezentowych wpadek.
Zanim przejdziemy do konkretów kilka rad natury ogólnej – pamiętajcie im bardziej banalny prezent tym lepsza musi być jego jakoś. Jeżeli wasz budżet jest skromny stawiajcie na pomysłowe, oryginalne podarki. Nie zaniedbujcie opakowań – pudełko, w które później można spakować np. zdjęcia, ozdobna kokarda z materiału, którą można od razu zawiesić na choince, lub dołączona do słodyczy ręcznie robiona bombka. Wyszukane opakowanie sprawdzi się też w prezentach niezobowiązujących dawanych czasami szefom lub koleżankom w pracy, no i jest sygnałem, że nie zaniedbaliśmy szczegółów. A to zawsze dobrze o nas świadczy.
Pamiętajcie, też że nawet do pozornie banalnego prezentu można dodać karteczkę z oryginalnym wpisem. Na przykład jeżeli zdecydujemy się kupić bliskiej osobie gustowną stację pogodową (termometr zewnętrzny i wewnętrzny, barometr i takie tam ) możemy dołączyć liścik „Pamiętaj, „Mikołaj” jest z tobą na pogodę i niepogodę”.
No i pamiętajcie, że prezenty kupowane przez internet trzeba zamawiać wcześniej. Większość sklepów już tydzień przed świętami nie daje gwarancji, że przesyłka dotrze na czas. Bezpiecznie też wybierać sprawdzone sklepy, bo oszuści świąt nie mają.
A teraz do rzeczy…
To się zawsze sprawdzi
Nie ma chyba kobiety, która nie zareagowałaby dobrze na piękną bieliznę (pod warunkiem, że znamy jej rozmiar), biżuterię ( przynajmniej tą ze średniej półki – istnieje niepisany zakaz kupowania kolczyków z Rossmanna!) czy perfumy. Jeżeli zdecydujemy się na biżuterię wybierajmy coś delikatnego. Krzykliwe, duże kolczyki czy aztecki wisior zakrywający pół dekoltu to ryzykowny wybór. Delikatny, klasyczny łańcuszek zdecydowanie zwiększa szanse, na to że trafimy w gust obdarowanej.
Książki to sprawdzony sposób. Przyznam, że w mojej rodzinie z góry umówiliśmy się, że dajemy właśnie książki i koniec. I jest z tego sporo radochy, bo ambitnie szukamy pozycji ciekawych, nietuzinkowych – kryminały Mankella czy Joe Nesbo są zabronione. Świetnie sprawdzają się za to albumy czy książki podróżnicze. Hitem dwa lata temu było wielkie tomisko Antologia Polskiego Reportażu Mariusza Szczygła. No i czytajcie nasze księgarskie TOPy. Ostatni jest [button link=”https://okkolobrzeg.pl/kolobrzeg-czyta-top-5-z-ksiegrni/” icon=”Select a Icon” side=”left” type_color=”button-background” target=”” color=”b70900″ textcolor=”ffffff”]TU[/button], następny już 10 grudnia.
I tu mała uwaga – jeżeli panowie wzięli sobie do serca akapit o uroczych dopiskach wykaligrafowanych na karteczkach, dołączonych do prezentu i już zdecydowali, że kupią album np. ze zdjęciami z Wysp Wielkanocnych i dołączą dopisek „Kiedyś cię tam zabiorę” – pamiętajcie, że większość pań już następnego dnia rano przy śniadaniu spyta „Kiedy?” i prawdopodobnie będzie to powtarzała do znudzenia. Nie składajcie więc obietnic bez pokrycia!
Dla panów
Nie wiem jak wy, ale ja mam zawsze kłopot z prezentem dla panów. Gdyby mój budżet był z gumy (a nie jest) kłopot byłby mniejszy – co rok na rynek trafia tyle elektroniki, że nic tylko kupować. Pół biedy jeżeli mężczyzna ma skonkretyzowane zainteresowania. Można wybrać coś z literatury fachowej lub gadżet o którym mówi z wypiekami na twarzy od kilku tygodni. A co zrobić gdy nie mamy zbyt dużo pieniędzy, a pan się mało czym interesuje? Zastanówmy się.
Można wybrać prezent w którym bardziej liczy się przesłanie niż jego rzeczywista wartość. Panom, którzy lubią się zagubić lub długo szukają drogi do domu wracając nad ranem można kupić np. kompas i dać z dopiskiem „żebyś zawsze znalazł drogę do domu”. Zresztą kompasy sprawdzają się na wiele sposobów – ktoś lubi podróżować, ktoś jest na zakręcie i szuka sposobu by wyjść na prostą lub szuka nowego sposobu na życie. Jeżeli zaczniecie szukać dziś jest ich na rynku sporo – od tych starych zabytkowych po nowoczesne elektroniczne. Ja kiedyś wybrałam wersję klasyczną, ale w tytanowej oprawie. Niedużych rozmiarów i zawieszony na rzemieniu na szyi. Okazał się strzałem w dziesiątkę.
Dla tych, którzy mają w portfelu trochę więcej gotówki i większy metraż domu może się spodobać pomysł kupienia piłkarzyków stołowych. (ok. 500 zł). Zdecydowanie tańsza (ok. 20 zł) jest przestrzenna kostka sudoku (przypomina trochę kostkę Rubika). Zabawa kostką polega na ułożeniu ścianek w ten sposób, by na każdej z nich znajdowały się cyfry od 1 do 9. Z gadżetów, które mają rozśmieszyć natknęłam się niedawno na budzik snajpera, który wyłącza się mierząc pilotem w kształcie pistoletu do zegarka z tarczą. Wydaje Wam się to łatwe? Spróbujcie to zrobić o godzinie 5.30 wtedy pogadamy :).
Dzieci – wybierajmy rozsądnie
Nie mam dzieci. Nie będę więc udawać, że wiem co im się daje i co „jest na czasie”. Domyślam się jednak, że zabawek, gier, elektroniki jest tyle, że tu chyba nie będzie kłopotu. Pamiętajcie jednak, żeby stawiać na kreatywność. Do prezentów, które przeniosą nasze dziecko w wirtualny świat i pochłoną go bez reszty dorzućmy coś analogowego. Zamiast telefonu elektronicznego „który ma wszystko ” może zestaw klasycznych krótkofalówek, jeżeli już smartfon to dołóżmy np. komiksy, które czytaliśmy „100 lat” temu (Thorgal!). Jeżeli już zdecydujemy się na konsolę do gry, bo syn zasypał Mikołaja listami w których obiecał za konsole, wynosić śmieci i wyprowadzać psa (oczywiście rano, żeby rodzice pospali dłużej) i przyłożyć się do nauki to dołączmy np. książkę z zestawem łamigłówek. Ostatni przeglądając sieć trafiłam na ofertę namiotów w kształcie indiańskiego wigwamu lub cyrkowego namiotu, które z łatwością można rozstawić w pokoju – nie znam dziecka, które nie lubi się chować. A przyznajcie sami – są takie chwile, że też byśmy się gdzieś schowali przed światem.
I co chyba ważne, jeżeli dziecko już wie, że Mikołaj to taka postać mocno symboliczna, a chce też zrobić prezent nie dawajmy mu od razu pieniędzy. Już dziś podpowiedzmy mu żeby odkładało z kieszonkowego, albo zrobiło coś samemu. Podpowiadajmy, inspirujmy.
Seniorzy
Nie znam dziadków, którzy nie ucieszyliby się na widok ramki ze zdjęciem swoich dzieci i wnuków (nie ważne, że na półce stoi ich już pięć). Możemy jednak postarać się bardziej i na przykład zeskanować ich stare zdjęcia i dać im płytkę albo pendrive. Kto ma większy budżet może dołączyć np. tablet by mieli na czym je przeglądać. Można też zamówić u fotografa zdjęcie całej familii w dużym formacie. Wnuki, które już orientują się, że Mikołajowi należy troszeczkę „pomóc „niech dziadkom rysują, lepią, sklejają, piszą i kolorują. Nikt tak nie doceni wysiłku włożonego w przygotowanie prezentu jak właśnie dziadkowie.
A jeżeli nasza babcia albo ciocia słynie w rodzinie z zamiłowania do kawy lub herbaty możemy wybrać dla niej filiżankę z porcelany. W Kołobrzegu jest kilka sklepów gdzie kupimy je na sztuki. Taką wyjątkową, z cienkiej porcelany kupimy już od 40-50 zł.
Kupony kontra prezenty spersonalizowane
Od niedawna pojawią się u nas świąteczne bony do wykorzystania przez obdarowanego we wskazanym sklepie. Oczywiście kupon do spa będą lepsze niż krem na zmarszczki, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to jednak pójście na łatwiznę. Chyba, że włożymy w te kupony trochę wysiłku i np. postaramy się o kupon na ileś tam seansów do kina i dołączymy naszą karteczkę, że są to bilety do kina, ale tylko w naszym towarzystwie i tylko na filmy o miłości!
Prezenty spersonalizowane to też moda ostatnich kilku lat. Dziś można spersonalizować dosłownie wszystko – kubek, pościel, kufel do piwa, nawet stolik do podawania śniadania do łóżka i kuchenny fartuszek. W sieci znalazłam m.in. spersonalizowane plakaty filmowe w których pod tytułem filmu wklejone są nasze twarze (ok. 150 zł). Bliskim, którzy dużo podróżują możemy zamówić spersonalizowaną mapę podróży z zaznaczonymi miejscami ich pobytu. Taki plik do samodzielnego druku w dowolnym rozmiarze dostaniemy na pocztę mailową. Koszt to ok. 90 zł. Są też popartowe plakaty ze zdjęciem obdarowanego ( w stylu Andy Warhola. Koszt ok.180 zł).
Błędy stare jak świat
Wydaje się, że zostało to powtórzone milion razy, ale co roku słychać te same przerażające historie jak to mąż kupił żonie krem odmładzający ( nie ważne , że drogi) lub balsam na cellulit ( nie ważne, że mówiła o nim tydzień wcześniej). Tego się po prostu nie kupuje. To akurat panie kupią sobie same. Wszystko inne dane ze szczerego serca sprawdzi się. A więc do dzieła kochani, święta w końcu tuż, tuż…
Super poradnik
hahaha, ale kilka rad dobrych