Rozmawiamy z Mikołajem Rykowskim, kołobrzeżaninem, który od 20 lat mieszka w Katowicach. Jego Fundacja Wolne miejsce organizuje Wigilie i śniadania wielkanocne dla samotnych w kilku miastach w Polsce, w Kanadzie i Australii. W zeszłym roku po raz pierwszy taka wielka Wigilia odbyła się również w Kołobrzegu. W tym roku ponownie 24 grudnia w hali Milenium dla kilkuset osób zostanie przygotowana świąteczna kolacja.
– W zeszłym roku na „Wigilii dla samotnych” w Kołobrzegu było 300 osób. W tym spodziewacie się nawet dwa razy tyle gości. I pomyśleć, że wszystko zaczęło się w pana mieszkaniu.
– Tak, pierwsza taka Wigilia była w 2000 roku. Wtedy do naszego domu zaprosiliśmy jedną osobę, potem do mojego mieszkania przychodziło już po 30, 40 osób i w końcu przenieśliśmy Wigilię do naszej restauracji. To trwało trzy lata. Następnie przenieśliśmy bożonarodzeniowe spotkanie do Hali Miejskiej w Katowicach.
– Kolacja dla kilkuset gości to ogromne przedsięwzięcie.
– To prawda, ale na szczęście spotykamy się z życzliwym przyjęciem. W Kołobrzegu, które jest moim rodzinnym miastem, tu się urodziłem i tu mieszkałem do 21 roku życia, muszę powiedzieć z dumą, że odzew jest bardzo duży no i mamy tu świetnych koordynatorów Kamila Barwinka i Basię Glapińską. Dzięki dobrej organizacji, wolontariuszom i wsparciu miasta Kołobrzeg rok temu zorganizował swoją pierwszą „Wigilię dla samotnych”, a w tym roku już daje przykład innym miastom.
My jako Fundacja „Wolne miejsce” robimy to wszystko niekomercyjnie, sami produkujemy jedzenie w wynajętych za darmo kuchniach i przywożonych później w dużych termosach lub przygotowywanych w domach. Tu dziesiątki podziękowań dla wszystkich darczyńców – jedni dają kilogram czegoś, a kto inny 100 kilogramów. Wszystkie podziękowania staramy się zamieszczać na naszym profilu na Facebooku „Wolne Miejsce – Kołobrzeg”.
– W tym roku oprócz Kołobrzegu gdzie jeszcze odbędą się „Wigilie dla samotnych”?
– Co roku tych miejsc jest coraz więcej. Teraz będziemy wspólne spędzać Wigilię m.in. w Katowicach, Chorzowie, Ostrowie Wielkopolskim, Tarnowie, Łodzi, są jeszcze dwa miejsca w Kanadzie i oczywiście w Kołobrzegu.
– Jak wygląda „Wigilia dla samotnych”?
– To jest autentyczna Wigilia, która nie różni się od tej, którą ma pani w domu. No może różni się tym, że u nas jest kilkuset gości (śmiech). Są choinki, opłatek, 12 potraw, szopki, w każdym mieście będzie 10 minutowe przedstawienie, chóry, będzie wspólne kolędowanie. Na kolacje może przyjść każdy, nie ma żadnych zapisów. Jest tylko jeden warunek – nie wpuszczamy osób po alkoholu.
– Niedawno słyszeliśmy apel żeby zgłaszali się wolontariusze do pomocy przy Wigilii. Jest on nadal aktualny?
– Ostatnie informacje mamy takie, że zgłosiło się około 60 osób. Ale prawda jest taka, że wolontariuszy potrzebujemy i zapraszamy ich do samego końca. Po części dlatego, że nie chodzi tylko o to żeby zgłaszały się osoby do pracy przy samej kolacji, ale żeby zgłaszały się też osoby z pomysłami. My nie mamy tak zwanego know how, że robimy to do końca świata tylko w ten jeden sposób. Co roku to ulega małej modyfikacji. Rok temu to właśnie Kołobrzeg wymyślił, że robimy zbiórkę produktów także od osób prywatnych i Kołobrzeg dał wzór dla innych miast. To jest samonapędzające działanie.
– A pan gdzie będzie spędzał wigilię?
– Ja zawsze spędzam wigilię w Katowicach.
Na zdjęciu przygotowania do „Wigilii dla samotnych” w hali Milenium przy ul. Łopuskiego w 2015 roku. W tym roku ponownie stanie tu kilkadziesiąt długich stołów przy których wieczorem 24 grudnia zasiądzie kilkuset gości.
Fot.: FB/WolneMiejsce-Kołobrzeg