O trudnej sytuacji w regionie z powodu kryzysu, który wywołała epidemia koronawirusa podczas wideokonferencji rozmawiali Olgierd Geblewicz, marszałek woj. zachodniopomorskiego, Anna Mieczkowska, prezydent Kołobrzegu, Tomasz Tamborski, starosta kołobrzeski i Piotr Jedliński, prezydent Koszalina.
Samorządowcy analizując bieżącą sytuację w regionie nawiązali m.in. do tzw. Piątki Kaczyńskiego i innych rządowych decyzji, które już odbiły się na lokalnych budżetach. Jak zauważyła prezydent Kołobrzegu, z powodu rządowych decyzji do kasy miasta w zeszłym roku wpłynęło ok. 14 mln zł mniej niż rok wcześniej.
Z kolei obecna sytuacja i prognozowane mniejsze wpływy do kasy miasta z tytułu np. niższych odpisów podatkowych z CiT i PIT, odroczeń czy umorzeń podatku od nieruchomości i dzierżaw za lokale komunalne jeszcze bardziej zubożą publiczne finanse miasta.
-Sprawdzamy ile będziemy musieli dołożyć do oświaty, pomocy społecznej, ale też do spółek miejskich takich jak Komunikacja Miejska, która teraz nie pobiera opłat za parkingi i ma niższe wpływy z tytułu sprzedaży biletów. – mówiła Anna Mieczkowska, prezydent Kołobrzegu. I dodała: – Bez pakietu rządowych rekompensat dla samorządów, dojdzie do tego, że miasta takie jak Kołobrzeg będą miały poważne turbulencje. Mam tylko nadzieję, że sezon letni pozwoli prowadzić działalność. Jeżeli nie, to nam samorządowcom grozi krach i te niższe wpływy sprawią, że będziemy zmuszeni do drastycznych cięć.
O konieczności wsparcia samorządów w walce ze skutkami epidemii mówił też starosta kołobrzeski. Jak zauważył, jedyne środki, jakimi może powiat wesprzeć przedsiębiorców pochodzą z Funduszu Pracy.
– 30 procent z tych środków jest już zaangażowanych. Zostaje nam więc około 1,7 mln zł i wystarczy to na tydzień. – mówił Tomasz Tamborski.
Nie będzie Zachodniopomorskiego Pakietu Antykryzysowego?
Zarząd województwa zachodniopomorskiego miał przeznaczyć na ratowanie przedsiębiorczości, a w szczególności miejsc pracy 170 mln zł. Miał to być prosty, odformalizowany program, dzięki któremu pieniądze na wsparcie regionalnego biznesu miały szybko trafić wprost do przedsiębiorców. Okazuje się jednak, że zarząd województwa nie może tworzyć takich indywidualnych programów, tylko ma się włączyć w ogólnopolską, rządową Tarczę Antykryzysową.
-Główna część to miało być 170 mln zł, które wygospodarowaliśmy z funduszy unijnych, z Europejskiego Funduszu Społecznego na działania związane z interwencją na rynku pracy. – mówił Olgierd Geblewicz, marszałek woj. zachodniopomorskiego – Chcieliśmy przesunąć te pieniądze po to, by chronić miejsca pracy. Wyliczyliśmy, że wystarczyłoby to na 3 miesiące na około 30 tysięcy miejsc pracy.(…) Te plany zostały jednak przekreślone.
Samorządowcy mają zastrzeżenia do niektórych działań rządu. Dotyczą one np. konieczności opłacania składek ZUS (nie wszyscy są zwolnieni z konieczności ich płacenia). Oznacza to, że część pieniędzy ze wsparcia finansowego, jakie mogą wkrótce otrzymać przedsiębiorcy, lwią część i tak będą musieli oddać państwowemu ubezpieczycielowi.
– Czy ja mam ratować miejsca pracy, czy ja mam ratować ZUS? – zastanawiał się retorycznie starosta kołobrzeski.
50 mln zł na tanie pożyczki
Zarząd woj. zachodniopomorskiego chce przeznaczyć 50 mln zł na tanie pożyczki na utrzymanie płynności finansowej firm. Co do tego ratunkowego programu jak na razie nie ma zastrzeżeń prawnych i ma być on uruchomiony najdalej za miesiąc.
Marszałek zapowiedział też elastyczność w traktowaniu przedsiębiorców, którzy z udziałem środków unijnych realizują projekty, a którzy teraz nie mogą ich prowadzić zgodnie z przyjętym wcześniej harmonogramem.
Więcej w zapisie wideo konferencji TU: