Wczoraj ok. godz. 21 na wysokości ośrodka Perła Bałtyku w Kołobrzegu przy Sikorskiego zaginął 7-letni Patryk. W poszukiwaniu chłopca pomagali przypadkowi przechodnie, wokalistka, która śpiewa przy działającym tu Bistro i policja, która ekspresowo pojawiła się na miejscu.
Uwagę spacerujących deptakiem Sikorskiego zwróciło nagłe poruszenie przy znajdującym się niedaleko Perły Bałtyku placu zabaw. Okazało się, że zaginął 7-letni Patryk. Szukać gorączkowo zaczęła go rodzina – rodzice i kilka lat starszy brat.
-Szukamy chłopca, ma na imię Patryk, ma siedem lat, ubrany jest w różową koszulkę i krótkie spodenki – powtarzała przez mikrofon kilka razy wokalistka, która śpiewa przy Bistro sąsiadującym z placem zabaw.
– Może pan coś powie, pozna pana głos to może się pojawi – zwróciła się w pewnym momencie do ojca chłopca.
-Patryk, jeżeli gdzieś jesteś, odezwij się, daj jakiś sygnał, znak, cokolwiek – mówił mężczyzna łamiącym się głosem.
Sytuacja robiła się coraz bardziej groźna, bo błyskawicznie zapadał zmrok. Gdy poszukiwania rozkręciły się na dobre, było już ciemno. Znaleźć w tych warunkach chłopca było trudno. Rodzicom pomagali przypadkowi przechodnie. Część chodziła wzdłuż deptaka w obu kierunkach i po przyległym parku nawołując chłopca po imieniu, inni wspierali czekającą przy placu zabaw matkę.
Szybko na miejscu pojawiły się dwa radiowozy policji. Jeden z nich pojechał w kierunku Kamiennego Szańca. I to stamtąd przyszła informacja, że policjanci znaleźli chłopca. Po chwili wystraszony Patryk utonął w ramionach ojca. Okazało się, że poszedł w kierunku innych placy zabaw, które rozstawione są wzdłuż deptaka. Nie umiał powiedzieć co się stało i dlaczego nie reagował na wołania.
-Chciałbym wszystkim państwu podziękować za wsparcie i pomoc, to jest chyba najszczęśliwsza chwila mojego życia, chyba nawet szczęśliwsza niż jak on się urodził – mówił przez mikrofon ojciec Patryka. Jego słowa zostały nagrodzone brawami.