Po mozaice Olgierda Szerląga, o której przetrwanie walczyła grupa kołobrzeżan, zostało już tylko wspomnienie i zdjęcia – Dom Rybaka został rozebrany. W tym miejscu powstanie 5-piętrowy budynek z podziemnym garażem.
Poniżej publikujemy fragment wywiadu z Mirosławą Zimecką-Szerląg, towarzyszką życia artysty. Rozmawiała anna Arana. Cały wywiad został opublikowany na profilu na Facebooku Olgierd-Szerląg – Kołobrzegu pamięta (TUTAJ)
Z Mirosławą Zimecką-Szerląg rozmawiała Anna Arana.
– Czy może Pani opowiedzieć, jak powstawała taka mozaika?
– Tak. Przy wielu pracowaliśmy wspólnie. Najpierw powstawał projekt, w małym formacie, na kartonie 15cmx15cm i większe. Malowane temperą, bardzo precyzyjne. Potem, po akceptacji zleceniodawcy, przystępowaliśmy do układania. Pierwszy etap to położenie siatki, potem kładzie się warstwę cementu, tak zwaną repówkę, szorstką bardzo warstwę. Później kolejną, złożoną z białego cementu, piasku i wapna palonego. Na taczkę cementu dawało się łopatę wapna. Te prace wykonywał murarz. Wreszcie Olgierd rysował kontury na ścianie i już można było układać, małymi kawałkami. Ciężka, mozolna praca, ale Olgierd to uwielbiał. Nie zniechęcało go nawet fakt, że było to bardzo kiepsko płatne.
– Kiepsko płatne? Kto to wyceniał, czy nie było to kwestią umowy pomiędzy zleceniodawcą a artystą?
– Ależ proszę pani! To było płacone od metra kwadratowego! Traktowane było jak układanie kafli w łazience. Była oficjalna stawka. Oceniano jego mozaiki na wysokim poziomie artystycznym, dlatego stawka była wyższa o 50 procent. W efekcie glazurnik na wolnym rynku miał trzykrotnie stawkę wyższą od Olgierda. To go jednak nie zrażało. Liczyła się możliwość realizacji. Mąż zamawiał na południu Polski w hutach szkła i fabrykach ceramiki odpady, które potem wykorzystywał do mozaik. Mam jeszcze w piwnicy trochę tych szklanych kawałków.
-Czy mozaikę na „Domu rybaka” też państwo wspólnie układaliście?
– Nie. Ona musiała powstać, zanim się poznaliśmy, bo ja tego nie pamiętam. Jedynie, kiedy remontowano obiekt, wie pani, to był hotel robotniczy dla rybaków, była tam stołówka i taka kawiarenka, po remoncie naprawialiśmy uszkodzone mozaiki, które są, czy też były, bo nie wiem, czy jeszcze tam są w stołówce. Pamiętam, że pracowaliśmy przy tym całą noc.
A tak budynek wyglądał jeszcze kilka dni temu…