Po długiej dyskusji, w której przekonanym nie udało się przekonać nieprzekonanych i na odwrót Rada Miasta uchwaliła program dofinansowania z miejskiej kasy zabiegów in vitro.
Zgodnie z programem kobiety w wieku od 20 do 40 lat będą mogły się starać o jednorazowe dofinansowanie kwotą 5 tys. zł zabiegu zapłodnienia pozaustrojowego. Rocznie miasto przeznaczy na ten cel 100 tys. zł, będzie mogło więc z niego skorzystać 20 par. Program będzie prowadzony do 2023 roku.
Rada była podzielona. Dzisiejsza ponad dwugodzinna debata pokazała, że radni mają wyrobione zdanie na ten temat i dyskusja chyba nikogo nie przekonała do jego zmiany, niezależnie od tego czy początkowo był „za”, czy „przeciw”.
Co ważne, kluby Obywatelski Kołobrzeg i klub PiS już na początku zapowiedziały, że nie wprowadzają w tej sprawie dyscypliny klubowej – radni mogli głosować zgodnie z własnym sumieniem.
Głosy w dyskusji
Opozycja zarzucała autorom projektu uchwały m.in. powoływanie się na statystyki ogólnopolskie, fałszywe założenie, że in vitro jest leczeniem niepłodności. Zdaniem radnych klubu PiS jest jedynie „metodą na obejście skutków niepłodności”.
-Program ma być finansowany również z kieszeni mieszkańców, którzy się z tą metodą nie zgadzają. – mówił Maciej Bejnarowicz szef klubu PiS, który ostatecznie zgłosił wniosek, by wycofać projekt uchwały o in vitro, by jak mówił, „nie dzielić mieszkańców”. A zwracając się do władz miasta i radnych deklarujących wsparcie dla programu in vitro powiedział: – Jesteście tak ideologicznie skoncentrowani na tej metodzie, że można odnieść fałszywe wrażenie, że nie ma innych metod rozwiązujących ten problem, niebudzących tylu kontrowersji.
Z kolei Łukasz Zięba (klub Nowy Kołobrzeg) przekonywał: – Niepłodność to choroba cywilizacyjna na, co wskazuje fakt, że już ponad 20 procent par dotyka problem niepłodności i dotyczy on również kołobrzeżan. Osoba, która nigdy nie zetknęła się z problem niepłodności, nigdy nie zrozumie osoby, która z tym problemem musi się borykać.
-Będę za in vitro, ale wtedy gdy nie będą niszczone żadne zarodki – stwierdził stanowczo Krzysztof Plewko (Klub PiS) – A jeżeli chcecie już dofinansować to róbcie to w 100 procentach. Bo wy proponujecie dofinansowanie wybiórcze. Wiemy, że to jest droga metoda (cała procedura może kosztować nawet ok. 20 tys. zł – dop. red.) i biednych nadal nie będzie na nią stać, nawet przy tym dofinansowaniu w 30 procentach będą mogli sobie na nią pozwolić tylko ci bogatsi mieszkańcy Kołobrzegu. Ja nie będę dzielił kołobrzeżan.
Radna Izabela Zielińska zwróciła uwagę na to, że:
-Polska jest krajem świeckim. Prawo nie może być stanowione na podstawie wierzeń religijnych, prawo w Polsce oparte jest na konstytucji, tworzymy je w oparciu o fakty naukowe, a nie o akty wiary. – powiedziała radna. I dodała: -Stoję na stanowisko, że radny Rady Miasta musi się kierować dobrem mieszkańców. Ma obowiązek zadbać o to, aby w pełni zaspokoić wszystkie potrzeby mieszkańców. Nasze poglądy ideologiczne w tym momencie powinny być całkowicie odsunięte na bok. Każdy obywatel ma prawo wyboru. My jako radni nie mamy prawa odbierać tego prawa wyboru. Nie mamy prawa jako radni decydować o losach innych ludzi. Czy mamy prawo decydować, czy pary będą mogły posiadać potomstwo, czy w jaki sposób zostanie ono poczęte? – pytała radna Zielińska, która jako jedyna ze swojego klubu zagłosowała za przyjęciem uchwały o in vitro.
Radni Rady Miasta w końcu zagłosowali. 15 było za przyjęciem programu, 6 było przeciw.
To oczywiste że finansowanie będzie także z kieszeni przeciwników. Tak działa demokracja… Ja nie jestem zwolennikiem 500+ a też płacę… Ogromne brawa dla radnych miasta (tych zielonych) dzięki Wam wychodzimy ze średniowiecza 👍
Radna Zielińska: „Nie mamy prawa decydować czy pary mogą mieć dzieci czy nie i jak będą one poczęte”
– ale mamy prawo decydować za czyje pieniądze