Na liście osób ubiegających się o mieszkanie z zasobów miasta są m.in. dwie młode kobiety, które dopiero co ukończyły studia i wróciły do Kołobrzegu gdzie mieszkają z mamą w trzypokojowym mieszkaniu oraz rodzina z dwójką dzieci mieszkająca kątem u krewnych. I teraz pytanie, na które musieli sobie odpowiedzieć miejscy urzędnicy i były już wiceprezydent Kołobrzegu, Jacek Woźniak, który jak sam mówi w 98 procentach przypadków decydował komu przyznać mieszkanie: Kto powinien mieć pierwszeństwo?
Na liście osób oczekujących na lokal mieszkalny od miasta jest ok. 400 osób. Kolejka praktycznie nie maleje. Ten rok był jednak wyjątkowy i z nowego lokum mogło cieszyć się blisko 50 rodzin, a to dlatego, że miasto wybudowało kolejny blok przy ul. Rybackiej. Takie lata jednak zdarzają się rzadko.
Zwykle miasto przyznaje w roku kalendarzowym od 10 do 20 mieszkań. Jak łatwo policzyć, gdyby przyznawać mieszkania kolejnym osobom z tej listy, ostatnie z nich musiałyby czekać na swoje lokum ok. 20 lat.
Ale nie zawsze tak jest. Zdaniem radnego Krzysztofa Plewki, czasami przyznawanie miejskich mieszkań w Kołobrzegu, rządzi się swoimi prawami. Jako przykład podaje przypadek dwóch sióstr, które dostały od miasta mieszkanie do remontu na osiedlu Ogrody, podczas gdy w kolejce czekała m.in. rodzina z dziećmi, mieszkająca kątem u krewnych i samotna matka z dzieckiem, która stara się wyrwać z patologicznego środowiska.
-Te panie wpisały się na listę i wyjechały na studia, a po powrocie do Kołobrzegu, po około dwóch latach dostały mieszkanie. Miały do tego prawo. Ale ja w takim razie żądam, żeby publicznie ogłosić, żeby młodzi ludzie idący na studia składali wnioski, a po powrocie do Kołobrzegu będą dostawali od miasta mieszkanie. Tak będzie sprawiedliwie, bo ja nie zakładam, że postąpiono tu niezgodnie z prawem. – mówił dziś podczas konferencji radny Krzysztof Plewko, który z ramienia miejskiej Komisji Rewizyjnej kontrolował zasady przyznawania mieszkań. – Porównuję tylko ich sytuacje z sytuacją czteroosobowej rodziny. Piszę w sprawie tej rodziny do prezydenta i dostaję krótką odpowiedź, że jest dużo więcej rodzin w trudnej sytuacji.
Na pytanie jednej z dziennikarek kto podejmował decyzje w sprawie przyznawania mieszkań, Jacek Woźniak, były wiceprezydent Kołobrzegu i były przewodniczący komisji mieszkaniowej, który nieoczekiwanie pojawił się na konferencji radnego Plewki, odpowiedział, że w 98 procent przypadków robił to on. Do przywołanych przez radnego przykładów nie odniósł się jednak wprost.
– Po ukończeniu 18 roku życia każdy ma prawo złożyć wniosek. Takie uregulowania są w naszym mieście od chyba 20 lat. Natomiast od dawna uważam, że regulamin przyznawania mieszkań powinien się zmienić. – mówił Woźniak, który dziś kandyduje na najwyższe stanowisko w mieście. Dopytywany czy przez cztery lata, które przepracował na stanowisku zastępcy prezydenta Kołobrzegu ds. społecznych, nie mógł nic zrobić w tej sprawie odpowiedział: – Prezydent Kołobrzegu uznał, że w pierwszej kolejności należy przygotować miejski program gospodarowania mieszkaniowym zasobem gminy, a dopiero następnie zmianą regulaminu.
W regulaminie o którym mówi były wiceprezydent możemy przeczytać, że mieszkanie komunalne lub socjalne dostają m.in. osoby, które straciły mieszkanie w wyniku katastrofy budowlanej lub pożaru, mieszkające w budynkach grożących zawaleniem, przeznaczonymi do rozbiórki. Pierwszeństwo mają osoby opuszczające dom dziecka lub rodzinę zastępczą, a ponadto osoby, które nie posiadają tytułu prawnego do żadnego lokalu i znalazły się w niedostatku (niskie dochody).
Radny Krzysztof Plewko złożył rezygnację z pracy w Komisji Rewizyjnej, bo jak stwierdził, komisja nie ma żadnej władzy, „odbija się często od ściany” i nie jest słuchana.