Rower miejski, który można wypożyczyć nie wychodząc z domu, a po przejażdżce zostawić w wybranym miejscu, to nie science fiction.
Źródło: UM Kołobrzeg
Wystarczy smartfon z odpowiednią aplikacją i elektroniczny system, nadzorujący przemieszczanie się lub postój roweru. Nie każde miasto już się na to zdobyło, ale wszystko wskazuje na to, że taka będzie najbliższa rowerowa przyszłość.
Pod koniec listopada kończy się umowa z operatorem Kołobrzeskiego Roweru Miejskiego, firmą Nextbike. Miasto zamierza ogłosić przetarg na wyłonienie nowej firmy, która oprócz zarządzania tym, co mamy obecnie, stworzy dodatkowo system 4 generacji.
Tylko co z rowerzystami, którzy nie przekonali się do smartfonów?
Rower bez szukania stacji dokującej. Zamiast tego – aplikacja na smartfona. Rower można nie tylko wypożyczyć, ale i zarezerwować na kilkanaście minut przed wyjściem z domu. Będzie czekał w miejscu objętym rezerwacją.
Zabezpieczony inteligentną blokadą, przypominającą zwykły u-lock, którą można otworzyć przy pomocy tej samej aplikacji. To oznacza też, że rower można zostawić tam, gdzie przestał być potrzebny, choćby pod domem. Nie trzeba więc pędzić w poszukiwaniu najbliższej stacji. Z przypiętego, niepotrzebnego już roweru, może skorzystać kolejny chętny
W praktyce wygląda to tak, że trzeba wyszukać w aplikacji w telefonie, gdzie stoi najbliższy rower, oznaczony świecącą kropką. Kiedy już dotrzemy do tego miejsca, w panelu sterowania roweru wpisujemy kod dostępu, który dostajemy SMS-em. Potem pozostaje już tylko odpiąć rower i odjechać, a po podróży – przypiąć i zostawić w dogodnym dla siebie miejscu.
Co jest potrzebne, żeby system działał? Wmontowany w rowery systemem identyfikacji, wypożyczania, zwrotu i zamykania. Wszystko pod nadzorem elektronicznym GPS. Rolę terminalu wypożyczeń pełni smartfon z dostępem do internetu oraz panel wbudowany w rower. Nie jest to już wcale pieśń przyszłości.