Kołobrzeski Urząd Miasta przygotowuje właśnie specyfikację przetargową na dostarczenie, montaż, serwis a następnie demontaż świątecznych lampek i dekoracji świetlnych. Zakres usługi ma być podobny do tego z ostatnich lat.
W czasach, gdy wiele miast w dobie kryzysu energetycznego wyłącza miejskie oświetlenie tam, gdzie to się tylko da i szuka oszczędności, Kołobrzeg w święta ma się świecić tak, jak w poprzednich latach.
– Czy tak dokładnie będzie, to się okaże po otwarciu kopert z ofertami – zastrzega Michał Kujaczyński, rzecznik Urzędu Miasta – Zobaczymy na ile wycenią usługę firmy, które zgłoszą się do przetargu i wtedy podejmiemy decyzję.
A kwoty mogą być niebagatelne – w poprzednim przetargu w 2019 roku miasto wybrało najtańszą ofertę złożoną przez firmę Multidekor, która za 820 tys. zł przez trzy lata stroiła miasto. Z sześciu ofert jeszcze tylko jednak nie przekroczyła miliona. Pozostałe oferty były już droższe o ponad pół miliona złotych i opiewały na kwoty od blisko 1,3 do 1,65 mln zł.
W tym roku taniej na pewno nie będzie, a cenę mogą windować wszechobecne podwyżki.
To koszt przystrojenia miasta bez rachunku za prąd. Ten jednak nie musi powalać na kolana. bo w ozdobach świątecznych stosowane jest tańsze oświetlenie ledowe. Co innego oświetlenie ulic, chodników i parków. Tu mówimy już o dużych kwotach – 10 maja miasto podpisało dwuletnią umowę na dostawę energii z firmą Energa Obrót. Złożyła ona miastu najtańszą – choć i tak szokującą, bo 3,5 razy wyższą niż miasto płaciło wcześniej – ofertę na kwotę 9,7 mln zł. Nawet 60-70 proc. z tego może pochłaniać oświetlenie miasta.
Czy Kołobrzeg w nadciągające coraz krótsze dni będzie ograniczać miejskie oświetlenie? Dziś nikt nam to pytanie nie odpowiedział. Wiadomo, że będzie to trudne, ponieważ miasto nie ma systemu zmniejszającego natężenie światła (a dzięki temu również zużycie prądu). Można jednak wziąć przykład z takiej Świdnicy, gdzie pod koniec lipca wyłączono latarnie w godzinach od 1 do 4 nad ranem.