Na skierowanie do sanatorium czekali trzy lata. Ich turnus w Kołobrzegu rozpoczynał się w czerwcu. 21 dni nad polskim morzem ucieszyło małżeństwo z woj. lubelskiego. Na miejscu jednak czekało na nich niemiłe zaskoczenie.
Fot. Zdjęcie ilustracyjne
Małżeństwo nasza dziennikarka spotkała przypadkiem podczas spaceru deptakiem Rodziewiczówny. Podczas spontanicznej rozmowy, gdy para dowiaduje się, że pracuje dla portalu prasowego, zaczynają opowiadać sytuację, która niemile ich zaskoczyła już na samym początku pobytu w Kołobrzegu.
– Otrzymaliśmy z żoną skierowanie do uzdrowiska, czekaliśmy trzy lata, NFZ zgodził się, żebyśmy do sanatorium pojechali razem – zaczyna mężczyzna – Gdy dojechaliśmy na miejsce okazało się, że jest lista 10 podwójnych pokoi dla takich par jak my, ale nas na niej nie ma. Zakwaterowano więc żonę w pokoju trzyosobowym z dwiema obcymi kobietami, a mnie w trzyosobowym z dwoma innymi mężczyznami.
Nasi rozmówcy nie zgodzili się, by ich rozdzielono.
-Co Państwo zrobili? – pytamy. – Zrezygnowaliśmy z turnusu – odpowiadają – Wynajęliśmy prywatną kwaterę na 10 dni. Na szczęście nas na to stać, ale wielu innych może nie być w stanie zapłacić za prywatny pobyt. A i tak nasz pobyt tu skrócił się o 11 dni.
Do rozmowy włącza się kobieta: – Proszę zrozumieć, wiadomo, że niektóre rzeczy mamy wspólne, poza tym chcemy być razem, chodzi w końcu też o komfort psychiczny, relaks, bycie razem, nie wyobrażamy sobie być osobno w wieloosobowym pokoju jak na kolonii.
Okazuje się, że pobyt w jednym pokoju z małżonkiem może być faktycznie problemem. Sanatorium bowiem nie ma obowiązku zapewnienia wspólnego pokoju.
– Takie sytuacje się zdarzają, rzadko, ale się zdarzają – przyznaje Mariusz Ławro, prezes Regionalnego Stowarzyszenia Turystyczno – Uzdrowiskowego w Kołobrzegu, zawodowo nasz rozmówca zarządza dwoma ośrodkami – Zawsze staramy się kwaterować małżeństwa razem, ale to zależy od dostępności pokoi. Proszę zrozumieć, że my kontraktujemy pojedyncze skierowania na leczenie i leczenie jest tu priorytetem. Listę osób skierowanych do sanatorium otrzymujemy czasami kilka dni przed przyjazdem gości. To też utrudnia planowanie kwaterunku. Zawsze jednak staramy się małżeństwa kwaterować razem.
Jak dodaje prezes RSTU, ośrodki zwykle umieszczają na swoich stronach informację, że nie gwarantują małżeństwom pobytu w „dwójce”. Na stronie internetowej OW „Posejdon”, którym kieruje Mariusz Ławro, znaleźliśmy adnotację „Małżeństwa – sanatorium dysponuje ograniczoną ilością pokojów dwuosobowych, udostępniane są w kolejności przybycia – nie gwarantujemy wspólnego zakwaterowania w jednym pokoju dla wszystkich małżeństw.”
Dlatego ja sanatoria omijam szerokim łukiem, bo kojarzą mi się z kołchozem. Nie zasługują na dorabianie finansowe. Trafić do pokoju trzy osobowego to jak kolonia karna. Sanatorium Posejdon to istne łajdaki i banda nieudaczników przedsiębiorczych.
Ma Pani rację jeśli chodzi o Posejdon zabiegi super ale wyżywienie to masakra
To samo spotkało mnie i męża,tylko w sanatorium Gryf.
Mają pokoje dla swoich znajomych..partie się zmieniają- układy zostają
Za warunki pobytu w sanatorium nie winie władz sanatorium tylko NFZ. Pokoje jedno i dwuosobowe są zarezerwowane dla gości komercyjnych. NFZ nie interesuje się warunki pobytu kuracjuszy.
To nie prawda ja z żoną złożyliśmy przez lekarza POZ dokumenty do NFZ i otrzymaliśmy przydział na ten sam termin do tego samego samego sanatorium Perła Bałtyku,to oni potraktowali Nas jak i 20 innych małżeństw intruzów,a w tym samym czasie Niemców przyjmowali na pokoje 2osobowe z otwartymi ramionami. Wiedząc o nas na pół roku przede terminem turnusu rehabilitacji jeszcze 4 miesiące przed pobytem potwierdziłem że przyjedziemy obydwoje, wszystkiego się wyparli, Taka jest słynna Perła Bałtyku, hamstwo jak traktują schorowanych starszych ludzi
Chwila moment … przecież do Sanatorium jedziemy w celach zdrowotnych, tak jak wspomniał w swojej wypowiedzi Prezes „leczenie jest priorytetem”, a nie wspólny wypoczynek, czy „czytanie bajek” na noc. Ja w pełni rozumiem, że spanie z obcymi osobami w pokoju przez 21 dni jest niekomfortowe, ale bez przesady. Niektórzy czekają na miejsca w ośrodku latami, a Państwo z artykułu rezygnują, bo nie mają wspólnego pokoju …. litości.
To nie prawda ja z żoną złożyliśmy przez lekarza POZ dokumenty do NFZ i otrzymaliśmy przydział na ten sam termin do tego samego samego sanatorium Perła Bałtyku,to oni potraktowali Nas jak i 20 innych małżeństw intruzów,a w tym samym czasie Niemców przyjmowali na pokoje 2osobowe z otwartymi ramionami. Wiedząc o nas na pół roku przede terminem turnusu rehabilitacji jeszcze 4 miesiące przed pobytem potwierdziłem że przyjedziemy obydwoje, wszystkiego się wyparli, Taka jest słynna Perła Bałtyku, hamstwo jak traktują schorowanych starszych ludzi
Do sanatorium jedzie się leczyć, a nie na małżeńskie wczasy na koszt budżetu. Małżeństwom pomyliły się pojęcia. Bycie w tym samym budynku, w tym samym czasie i wspólne spędzanie wolnego czasu – to powinna być radość dla małżeństw. Nie podoba się ? Kupować wspólne wyjazdy komercyjne. Wtedy „dwójka” gwarantowana.