Sebastian Karaś po ponad 28 godzinach dopłynął do brzegów wyspy Bornholm.
Na zdjęciu Sebastian Karaś wczoraj na kołobrzeskiej plaży chwilę przed startem.
To był naprawdę długi dzień – tysiące fanów śledziło próbę pokonania wpław 100 kilometrowego odcinka dzielącego polskie wybrzeże i duńską wyspę Bornholm na profilu pływaka na Facebooku. Ludzie z grupy Team Karaś zamieszczali na nim komunikaty, filmy i zdjęcia, które docierały do nich ze statku James Cook, który asystował sportowca.
Jednak był taki nerwowy moment gdy na 4 godzinny urwał się kontakt ze statkiem James Cook. Nie wiedzieliśmy co się dzieje. Innym razem tą samą drogą dowiadywaliśmy się, że Sebastian Karaś odczuwa bóle pleców i mięśni (konieczne było podanie środka przeciwbólowego) doskwiera mu otarcie na karku i kłopoty żołądkowe. Ale nie poddał się i dopłynął do celu. Jest pierwszym człowiekiem w historii, który tego dokonał. Gratulacje!
Jak pokonanie wpław 100 kilometrów wyglądało z perspektywy Sebastiana Karasia dowiemy się może już jutro gdy wróci do Polski.