Od kilku tygodni nie ma rybek na pionowych prętach rzeźby „Ławica” przy ul. Rzecznej. Zostały zabrane przez wykonawcę instalacji w ramach naprawy gwarancyjnej. Miały wrócić w maju, ale wciąż ich nie ma.
Teraz okazuje się, że miasto chce zrezygnować z rzeźby – poinformowało już jej autora, że odstępuje od umowy i wzywa do natychmiastowego demontażu pechowej instalacji oraz zwrotu pieniędzy. Przypomnijmy, że w 2018 roku miasto zapłaciło za „Ławicę” 80 tys. zł.
Powód? Nowe mocowanie rybek, które zaproponował autor, nie zyskało akceptacji urzędników i ciągłe, powtarzające się „awarie” rzeźby.
-Tryb reklamacji w naszej opinii został wyczerpany – słyszymy w magistracie.
Z Ławicą zresztą od początku są kłopoty. I to niezależenie od oceny jej walorów artystycznych. Instalacja po falstarcie została zamontowana ze sporym opóźnieniem. Nie do końca przypomina też projekt, który wygrał miejski konkurs – żeby instalacja miała jako taką stabilność artysta zamontował dodatkowe poprzeczne wzmocnienie. To nie wszystko. Silne wiatry ujawniły kolejną słabość rzeźby – zaczęły odpadać od niej zamontowane na górze rybki. Same pręty się wyginają. W końcu miasto powiedziało dość.
80 tys za taki badziew brawo urzędnicy
Papier przyjmie wszystko, a aspekty techniczne i wizualne to zupełnie inna sprawa. Nie zawsze można wykonać zlecenie zgodnie z rysunkiem czy założeniami i czasami trzeba coś zmodyfikować i po zmieniać. Grafik czy projektant nie zawsze ma pojęcie techniczne i nie do końca wie ze czegoś nie są się wykonać bo właśnie jak w tym przypadku będzie za słabe lub nie odporne na warunki zewnętrzne.
Jak zwykle w takich sytuacjach, zabrakło dobrej woli i dokładnego dogadania tematu. Szkoda tylko pracy i tych pieniędzy. Ale jak dla mnie to zawinili urzędnicy odpowiedzialni za ten projekt, to od nich najwiecej zależało i to oni nie dopilnowali prawidłowego przebiegu zlecenia.
Jebane gestaPOwskie złodzieje
Pisowski ciul się odezwał.