Podczas dzisiejszej Rady Miasta przyjęty został projekt uchwały ws. wysłania do Warszawy wniosku o poszerzenie granic Kołobrzegu. W długiej dyskusji pojawił się m.in. wątek faktycznego adresu zamieszkania jednego z radnych.
Fot. Maciej Bejnarowicz (drugi z lewej) podczas dzisiejszej sesji Rady Miasta.
Radni zgodzili się, aby miasto wystąpiło do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji (za pośrednictwem Wojewody Zachodniopomorskiego) z wnioskiem o zmianę granic administracyjnych Kołobrzegu polegającą na włączeniu w jego granice części sołectwa Korzystno z sąsiedniej gminy wiejskiej Kołobrzeg.
To drugie podejście do poszerzenia granic miasta. Pierwsza próba zakończyła się fiaskiem – poprzednia Rada Ministrów nie wyraziła na to zgody. Teraz miasto nie kryje, że po wygranych w październiku 2023 r. przez Koalicję Obywatelską wyborach, liczy na większą przychylność rządu.
Przyjęcie uchwały poprzedziła długa dyskusja. Padły te same co rok temu argumenty. W dużym skrócie: dodatkowe tereny mają przysłużyć się rozwojowi nowych gałęzi biznesu, co ma z kolei urozmaicić rynek pracy. Razem ma to zwiększyć bezpieczeństwo gospodarcze miasta i jego mieszkańców.
Ale dziś równie interesujący dla części radnych był adres zamieszkania radnego Macieja Bejnarowicza, który do pomysłu włączenia nowych gruntów w granice Kołobrzegu podchodzi co najmniej sceptycznie, a finalnie zagłosował przeciw. Okazuje się bowiem, że radny, który wciąż wypełnia swój mandat radnego Kołobrzegu, mieszka w… Grzybowie, czyli na terenie sąsiedniej gminy wiejskiej Kołobrzeg. Radni mieli więc powód, by pytać radnego czyj tak naprawdę interes w tej debacie reprezentuje? Tym bardziej, że startuje on w wyborach na wójta gminy wiejskiej Kołobrzeg. I jak to możliwe, że w ogóle jest radnym Kołobrzegu skoro nie mieszka w naszym mieście? Radny na te pytania nie odpowiedział.
W końcu radni zagłosowali – 11 było „za”, czterech było przeciw i czterech się wstrzymało. Wynik głosowania i wideo z obrad całej sesji publikujemy pod tekstem.
