Sebastian Karaś dziś o godz. 19.09 wszedł do Bałtyku i popłynął wpław w kierunku duńskiej wyspy Bornholm. Czekał na ten moment od siedmiu tygodni. To jego druga próba. Czy tym razem mu się uda? Wierzymy, że tak. Jeżeli tego dokona będzie to pierwszy tego typu wyczyn.
To druga próba Sebastiana Karasia pokonania 100 kilometrowego odcinka morza dzielącego polskie wybrzeże i duńską wyspę Bornholm. Rok temu ambitnego pływaka pokonała tzw. martwa fala. W tym roku pogoda też nie jest dla niego łaskawa. Siedem tygodni czekał na tą chwilę. Sporą część tego czasu spędził w Kołobrzegu wypatrując okienka pogodowego. Dziś nadarzyła się okazja, choć pogoda nie jest idealna.
Na starcie, na kołobrzeskiej plaży Sebastian Karaś, zwykle rozmowny i uśmiechnięty, wydawał się skupiony i nieobecny. Do morza wszedł o godz. 19.09. Przed nim było 100 kilometrów samotnej walki z morzem i z samym sobą. W chwili gdy piszemy ten tekst przepłynął już 6,5 kilometra i właśnie ze statku James Cook, który go asekuruje został mu podany pierwszy posiłek. Jedzenie będzie mu podawane co 45 minut.
Płyń, Sebastian, płyń! Trzymamy kciuki!