Niesamowita historia! Na morzu okazało się, że w sieci zaplątały się małe kociaki. Ich szanse na przeżycie były znikome

You are currently viewing Niesamowita historia! Na morzu okazało się, że w sieci zaplątały się małe kociaki. Ich szanse na przeżycie były znikome

W poniedziałek rano wolontariusze fundacji Ogon do Góry otrzymali informację, że na kutrze, który wypłynął pilnować rurociągów, znaleziono w zaplątanej sieci kocie maluszki. Kuter miał wracać dopiero w czwartek, a kociej mamy nie było na pokładzie!

-Maluchy praktycznie były skazane na śmierć – relacjonują wolontariusze z fundacji Ogon do Góry – Jak zapewne każdy może się domyślić, znalazłyby się osoby, które kotów pozbyłyby się w jedyny dla nich słuszny sposób, to jest wyrzuciłyby je za burtę. Na szczęście maluchy w swoim nieszczęściu trafiły na cudownych mężczyzn, dla których taki pomysł był nie do pomyślenia! Sebastian Szybowski, Miłosz Uruski oraz Marek Kowalczuk to bohaterowie w prawdziwym tego słowa znaczeniu!

Mężczyźni osuszyli maluszki, zapakowali je w skrzynkę z materiałami, włożyli butelkę z ciepłą wodą do ogrzania i szukali pomocy. Pytanie, co robić w takiej sytuacji trafiło właśnie do wolontariuszy fundacji Ogon do Góry. Niestety opieka na morzu nad takimi maluchami, to gigantyczne wyzwanie, nie ma takich cudów jak butelki, wymyślne mleka i inna cuda.

-Poinstruowaliśmy panów, co mogą podać kociakom z dostępnych rzeczy, liczyliśmy na cud, że kociaki przetrwają i zaczęliśmy szukać pomocy, która pomogłaby nam ściągnąć maluchy na ląd szybciej, gdyż dotrwanie kociąt na morzu do powrotu do portu graniczyło z cudem – relacjonują wolontariusze – Choć kilka osób zgodziło się nam pomóc, pan Jacek, nasz fundacyjny anioł stawał na głowie, pan Tomek, który również próbował ruszyć niebo i ziemię oraz wiele innych osób. Niestety… wiatru przekonać do pomocy nie mogliśmy. Sztorm skutecznie uniemożliwił wszystkim wypłynięcie w morze… Nie mieliśmy innego wyboru jak czekać i liczyć na cud. Panowie na kutrze byli z nami w stałym kontakcie i stawali na głowie, aby maluchom zapewnić możliwie najlepsze warunki! Pan Sebastian osobiście wstawał do maluchów co godzinę! Włącznie z faktem opatentowania karmienia maluszków znalezioną mikro buteleczką odpowiednio wyczyszczoną, odkażoną.

Jakimś cudem chęć przeżycia maluchów okazała się bardzo duża i wczoraj wolontariusze fundacji Ogon do Góry odebrali z pokładu kutra sześć kociąt. Od razu na sygnale pojechały do inkubatora.

– Dołożymy wszelkich starań, aby maluchy przeżyły! Jednak ich stan mimo żywotności może być bardzo ciężki i najbliższe dni pokażą czy uda nam się wygrać tą walkę o ich życie – kończą tę niesmaowitą historię wolontariusze – Trzymajcie MOCNO kciuki za kocią ekipę, a jeśli wygramy im życie domki będą miały zapewnione wśród załogi kutra!

Dodaj komentarz