OK!
KOŁOBRZEG

Obcokrajowcy winni są miastu całkiem sporą sumę za postój w strefach płatnego parkowania. Z drobnych kwot w cztery lata uzbierało się już ponad 300 tys. zł. I raczej marne są szanse na wyegzekwowanie tej kwoty.

Temat wywołała radna Agnieszka Trafas (klub Nowy Kołobrzeg), która złożyła do urzędu miasta zapytanie w tej sprawie. W odpowiedzi czytamy, że w 2015 roku przypadków nieopłacenia postoju było 1393. W sumie daje to kwotę ponad 69 tys. zł. W 2016r. było ich 1111 o wartości 55 tys. zł, w 2017r. – 748, co dało kwotę 37 tys. zł, w 2018r.- 1101 na kwotę 55 tys. zł.
Rok 2019 już jest pod tym względem rekordowy – odnotowano takich przypadków 1794. Oznacza to, że kasa miasta jest uboższa o 89 tys. zł.

Wartość kwoty do zapłaty została ustalona na podstawie iloczynu ilości nierozliczonych opłat i kwoty 50,00 zł — odpowiadającej maksymalnej wartości opłaty dodatkowej.

Jakie są szanse, że na konto miasta wpłyną te pieniądze? Raczej marne. Jest kłopot z ustaleniem właściciela pojazdu, gdyż uprawnienie do bazy Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców dotyczy tylko pojazdów zarejestrowanych w Polsce. A nawet jeżeli udałoby się urzędnikom zdobyć dane kierowcy, który nie opłacił postoju, to jest jeszcze inny problem – zgodnie z międzynarodowym prawem, aby móc egzekwować w innym państwie tzw. należności publicznoprawne, czy podatki, należność ta musi przekroczyć kwotę…. 1500 euro, o czym w tym przypadku nie ma mowy.

Problem niepłacących za postój obcokrajowców pojawia się w momencie, gdy ruszyła dyskusja na temat wyższej opłaty za parkowanie w strefie uzdrowiskowej i wyznaczeniu tam dodatkowych miejsc, gdzie za postój trzeba będzie płacić. Jak przekonywała prezydent Kołobrzegu ma to zniechęcić do wjazdu na uzdrowiska i w ten sposób ograniczyć ruch kołowy w tej części miasta. 

Dane udostępnione przez miasto każą się nad tym rozwiązaniem zastanowić jeszcze raz. Czy ma to sens? Wygląda na to, że restrykcje dotkną głównie naszych rodzimych turystów. Część obcokrajowców jak widać wybrało niepłacenie…