W zeszłym tygodniu władze Kołobrzegu spotkały się z przedstawicielami Wód Polskich. W agendzie spotkania były dwie sprawy – uszkodzony mur oporowy Parsęty za mostem na Łopuskiego od strony ul. Zygmuntowskiej i łacha przy Kamiennej.
Uszkodzony mur oporowy to jak na tempo procedowania spraw przez Wody Polskie, sprawa świeża – problem pojawił się „zaledwie” rok temu. Przy zejściu na deptak nad Parsętą od strony Zygmuntowskiej nadzór budowlany nakazał postawić bramkę z zakazem wstępu i tak jest do dziś (zdj. pod tekstem).
Miasto zabiega w Wodach Polskich w Szczecinie o naprawę nabrzeża. Okazuje się jednak, że instytucja, która jest odpowiedzialna m.in. za „utrzymanie wód oraz eksploatację i utrzymanie urządzeń wodnych”, ma wątpliwości, kto powinien go wyremontować – oni czy może miasto.
– Czekamy na decyzję wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego, który określi, kto będzie zobowiązany do naprawy – usłyszeliśmy dziś w kołobrzeskim Urzędzie Miasta – Drzewa, które rośnie nad ubytkiem w murze, na razie nie będziemy usuwać, ponieważ korzenie mogą trzymać ten mur.
Podczas spotkania pojawił się też temat łachy przy moście na Kamiennej. O przymulisku, które wydaje się pochłaniać rzekę, piszemy od wielu lat. Problem opisaliśmy m.in. TUTAJ. Lata lecą, łacha rośnie jak na drożdżach, a Wody Polskie nie posunęły się w tej sprawie nawet o krok do przodu. Utknęły na etapie ekspertyz. Teraz chcą zlecić kolejną.
– Wody Polskie Koszalin zalecą sporządzenie Karty Informacyjnej Przedsięwzięcia w kontekście usunięcia łachy. Konieczna jest ekspertyza, czy jej usunięcie będzie wymagało otrzymania decyzji środowiskowej – mówią urzędnicy kołobrzeskiego magistratu.
Do temu będziemy więc wracać jeszcze nie raz.