Najpierw prezydent Kołobrzegu, później starosta kołobrzeski Tomasz Tamborski, zgłaszali w Polskich Kolejach Państwowych potrzebę utworzenia przy dworcu kolejowym posterunku sokistów. 27 lipca na adres starostwa przyszła odpowiedź, w której zastępca komendanta głównego SOK informuje, że takiej potrzeby nie widzi.
Prezydent i starosta zgłaszali taką potrzebę po kolejnych zgłoszeniach narastającego konfliktu między częścią taksówkarzy, którzy zarzucali sobie nawzajem nieuczciwą konkurencję. W spór miały być zaangażowane również osoby trudniące się tzw. „łapaniem” wysiadających z pociągów pasażerów i doprowadzaniem ich do wybranych taksówek. Do eskalacji konfliktu doszło 9 czerwca, gdy przed dworcem PKP, w wyniku szamotaniny jedna z osób została dźgnięta nożem.
Jak informuje teraz Straż Ochrony Kolei, przeprowadzono szczegółową analizę zdarzeń z uwzględnieniem bezpieczeństwa i przestrzegania przepisów porządkowych w rejonie stacji PKP Kołobrzeg. Co z niej wynika? Okazuje się, że zdarzenia, do których dochodzi na stacji Kołobrzeg, zdarzają się w podobnej ilości w innych miastach.
– W związku z powyższym utworzenie Posterunku Straży Ochrony Kolei w Kołobrzegu w odległości ok. 40 km od już istniejącego posterunku SOK w Koszalinie wygeneruje wzrost kosztów w zakresie obsługi administracyjnej, nie przyczyniając się jednocześnie do zwiększenia ilości patroli – informuje Paweł Boczek, zastępca komendanta głównego SOK.